Cytaty z Dnia świra
Co za ponury absurd… Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?
Ja tu ginę, mamo!
Czekam na psa jak na wykonanie wyroku, bo on już zapadł tam, na peronie.
Boli mnie, gdy wyrzucam dodatki z gazety, widząc oczami myśli padające lasy. „Dom” wyrzucam – dąb pada. „Turystykę” – lipa. „Komunikaty” – świerki jak zimowe kwiaty. „Auto-moto” – jak maszty upadają sosny. „Supermarket” – to modrzew, klon – „Nieruchomości”. „Mój Komputer” – i buk się korzeniem nakrywa. A z każdym precz dodatkiem ich żywicą krwawię.
Pół tussicodinu – na kaszel po fajkach. Z krzyżykiem na ból głowy, też po papierosach. I pół lerivonu – przeciwko czarnym myślom przed snem i depresji i ułatwia zaśnięcie. I pół imovane – na sen pierwszy. I do tego pół stilnoksu – aby ten sen podtrzymać. I aspirynę – profilaktycznie.
Bo już w nic nie wierzę… Jak mogę wierzyć, skoro nawet największy mój wysiłek przecieka im – wam – przez palce? Możecie już wszystko mówić, obiecywać, przyrzekać…
Musisz wiedzieć, że nie ma nic bardziej zabójczego od wdychania przez kilka godzin papierosowego dymu.
Towarzyszu podróży, zbudowałeś byt swój zasklepiając jak termit wyloty ku światłu i zwinąłeś się w kłębek w kokonie nawyków, w dławiącym rytuale codziennego życia. I choć przyprawia cię on co dzień o szaleństwo, mozolnie wzniosłeś szaniec z tego rytuału przeciw wichrom, przypływom, gwiazdom i uczuciom. Dość trudu cię kosztuje, by co dnia zapomnieć swej kondycji człowieka. Teraz glina, z której zostałeś utworzony, wyschła i stwardniała. Nikt już się nie dobudzi w tobie astronoma, muzyka, altruisty, poety, człowieka, którzy zamieszkiwali może ciebie kiedyś.
Boję się nocy. Raczej nie to, nie mogę położyć się spać. Mimo, że jestem zmęczony i senny, jakiś niepokój ściskający serce, że jak to, to już koniec dnia? Już się nic dzisiaj nie zdarzy?
Odkąd mój umysł myśli i sięgam pamięcią, to te klapy zawsze opadały. A dlaczego? Bo przez dziesiątki lat jedni bezmyślni kretyni pod kierunkiem innych bezmyślnych kretynów umieszczają muszle klozetowe w pociągach tak blisko ściany, że klapa po podniesieniu nachylona jest ku muszli i puszczona musi opaść. Dziesiątki lat, Jezu Chryste przenajświętszy. A jeśli Polska to właśnie ta ojszczana klapa?
Prozac – na chęć życia. Geriavit – na się niestarzenie. Nootropil – na lepsze funkcjonowanie metabolizmu mózgu. Enkopirynę – profilaktycznie.
Ileż to razy w myślach osiągałem wszystko. Udało mi się tylko nie być komunistą.
Nie udało mi się życie; zmarnowałem. Uciekłem od pierwszej jedynej miłości. Potem ożeniłem się bez miłości. Jedyna istota, którą kocham, mój syn, wychowywał się w piekle mojego małżeństwa! Tak jak ja wychowywałem się w piekle małżeństwa moich rodziców! A myśl, że mój Sylwunio będzie tak nieszczęśliwy jak ja, łamie mi serce. Praca, która była moim powołaniem, okazała się udręką za grosze. Zabija mnie samotność, którą sam sobie zgotowałem! Nikt i nic mnie już nie czeka! Nie widzę przed sobą przyszłości! Jestem w proszku! W rozsypce! Wypalony! Rozmontowany! Śmiertelnie zmęczony, chociaż niczego w życiu nie dokonałem! Muszę przystanąć w biegu, chociaż nigdzie nie dobiegłem. I odpocząć! Odpocząć za wszelką cenę.
Jestem skrajnie wyczerpany, a przecież jest rano…
Żeby nie jeść samotnie, jem z telewizorem.
Przecież moje życie, moje! miało wyglądać zupełnie inaczej…
Wasze Cytaty z Dnia świra